LEA
Już po pięciu minutach siedzenia w moim pokoju jestem bliska szaleństwa. Tego prawdziwego szaleństwa.
W głowie ciągle mam łkanie tamtej kobiety, dlaczego inni nie zwracali na nią uwagi?
Może naprawdę jej nie widzieli? Może tylko ja...
- Nie - mówię na głos. - Nie jestem szalona.
Jestem normalna, normalna, normalna.
Postanawiam zająć czymś ręce. Może Wolfer nie wkurzy się, jak zmienię wystrój wnętrza?
Podchodzę do łóżka, chcę je dopchnąć do ściany, ale okazuje się, że jest wkręcone w podłogę. No pięknie.
Zanim będę miała zamiar przesunąć komodę, kucam, wyciągam dolną szufladkę i z jękiem zawodu wkładam ją z powrotem. Komoda też jest przykręcona.
Zrezygnowana opieram się o biurko. Delikatnie się odpycham i prawie, że upadam. Chociaż biurko mogę ustawić wedle uznania!
Kładę dłonie na blacie i pcham, dopycham biurko pod samą ścianę. Jestem z siebie dumna, w końcu zrobiłam coś innego od bezsensownego leżenia.
Nagle coś łaskocze mnie w łydki. Kieruję tam wzrok i zauważam białą kratkę wentylacyjną.
W tej chwili w mojej głowie rodzi się pomysł.
Przykucam, wsuwam paznokcie pod kratkę i ciągnę. Plastik wysuwa się.
Kładę się płasko na podłodze, a twarz kieruję w stronę dziury.
- Sky? - szeptam. - Słyszysz mnie?
Mam nadzieję, że chłopak nie uciął sobie drzemki.
- Skyler! - delikatnie podnoszę głos.
Słyszę szuranie po drugiej stronie ściany.
- Lea? - pyta chłopak, co od razu mnie irytuje.
- Nie, Święty Mikołaj!
Dobiega mnie głośny jęk z drugiej strony.
- Aż strach pomyśleć, że teraz możesz mnie dręczyć i w nocy.
Sięgam po poduszkę i podkładam ją sobie pod brzuch.
- Mieliśmy porozmawiać, pamiętasz?
- No tak - wzdycha. - zacznijmy od początku. Dlaczego wysłali cię do ośrodka?
Już mam mówić, że to nie jego sprawa, ale uderza mnie fakt, że jest to mój jedyny, w miarę normalny, znajomy w tym budynku.
- Podobno chciałam popełnić samobójstwo. Żyletki, sznurek i takie tam. Norma w tym domu dla... w tym ośrodku, co?
Zamiast natychmiastowej, długiej odpowiedzi dostaję tylko jedno słowo po chwili ciszy.
- Podobno?
- No tak. - Zaczynam skubać brzeg poduszki. - Mam dobre życie, dopiero co zdałam prawo jazdy. Świętowałam z przyjaciółką, a tu bum, niespodzianka, budzę się w psychiatryku, a doktorek wmawia mi, ze chciałam się zabić.
- Na pewno niczego nie brałaś? Nawet i duża ilość alkoholu może zamieszać w głowie.
- Wypiłam jednego drinka, okay? Jestem dorosła, panie rozważny.
- Nie o to chodziło. Nieważne. Myślałem, że jesteś schizofreniczką. O co chodziło z tą kobietą podczas sesji?
Orientuje się, że rozprułam prawie połowę poszewki. Zaciskam dłonie w pięści i powoli wypuszczam powietrze z płuc.
Do mojej głowy przychodzi obraz tamtej kobiety, widok krwi...
- Zobaczyłam kobietę. Płakała. A potem... Ona po prostu odsłoniła twarz, ale zamiast twarzy było mięso, to znaczy pod skórą zawsze jest, bo... - Plątam się w swoich słowach. - Jej twarz była wielkim ochłapem. Cała zakrwawiona.
- Pytaniem jest dlaczego nikt inny jej nie widział.
- Tego nie wiem.
Przewracam się na plecy i błądzę wzrokiem po pokoju. Przechodzę nim od komody, przez biurko i łóżko, po drzwi i twarz.
Twarz.
Siadam i wpatruję się w oczy wysokiego mężczyzny w ciemnym kapeluszu i garniturze, jego skóra jest biała jak papier. Zaczynam drżeć.
- Sky - szepczę.
- Co?
- Chodź tutaj, błagam. - Mój głos się łamie, jestem przytłoczona spojrzeniem czarnych oczu mężczyzny. - Tu ktoś jest, Sky.
Po chwili ciszy słyszę zgrzyt klamki w pokoju chłopaka.
- Będą z tego problemy. - Dochodzi mnie jego głos.
Podkurczam nogi i obejmuję je ramionami. Mężczyzna przechyla głowę nie spuszczając ze mnie wzroku.
Błagam Sky, pośpiesz się.
SKYLER
To najgłupszy pomysł pod słońcem, ale co mogę poradzić. Uchylam drzwi najciszej jak potrafię i wychodzę na korytarz. Pokój Lei jest po prawej. Wchodzę do środka i choć u mnie paliła się lampka nocna, widok żarzącej się żarówki na suficie nie jest zbytnio przyjemny.
Widzę Leę siedząca na podłodze. Od razu do niej podbiegam i kucam obok. Odgarniam jej włosy z twarzy, zakładając je za ucho.
- Gdzie? - pytam, a ona chwyta moją dłoń.
- Przy drzwiach. Po prostu spójrz w lewo.
Odwracam się i zamieram. Chwilowy zawał serca, tego mi brakowało. Mężczyzna wpatruje się dokładnie w miejsce, gdzie dziewczyna siedzi. Czuję, jak drży. Sam ledwo co powstrzymuję od tego swoje ciało.
Chrząkam i starając się panować nad głosem mówię:
- Kim jesteś?
Brak odpowiedzi wcale mnie nie dziwi. Wstaję, pociągając Leę za sobą. Gość w garniturze jest piekielnie wysoki, nawet teraz przerasta nas o jakieś dwie głowy. O dziwo zamiast spojrzeć nieco wyżej, dalej patrzy w ten sam punkt. Czyli ona wcale go nie interesuje.
- Chyba nie chodzi mu o ciebie.
- A o co? - nerwowy ton roznosi się po pokoju. - Może się wkurzył o tę kratkę wentylacyjną?
Nagle coś, albo ktoś, wyskakuje zza biurka. Dosłownie przez nie przelatuje z rękoma wyciągniętymi do przodu i spada na bladego mężczyznę wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie. Oboje cofamy się do tyłu, aż nasze plecy całkowicie nie przylegną do ściany.
Chłopak - bo nie przypomina dorosłego człowieka - łapie gardło kolesia w ciemnym płaszczu, i zaczyna je ściskać. Ma podkrążone oczy, z których ciekną łzy.
- Benny, proszę, nie! - burczy duszony, ale Benny wygląda, jakby w ogóle go nie słyszał. - Benny, przepraszam cię! Zostaw mnie w spokoju! Matka cię znienawidzi, kiedy się dowie, co zrobiłeś!
To tylko wzmaga siłę uścisku i mężczyzna po chwili przestaje gadać. I ruszać się, i oddychać. Chłopak nadal na nim siedząc zaczyna szlochać i uderzać pięściami o klatkę piersiową trupa.
- Sam tego chciałeś, sam!
- Benny - początkowo szepczę, ale potem wzmacniam swój głos. - Benny.
Kurczowo trzymam się ręki Lei, jakby to, że ona tutaj jest czyniło mnie bezpieczniejszym. Chcę zrobić krok do przodu, ale wtedy chłopak, jak i ciało, znikają z podłogi.
Stoję w pełnym rozkojarzeniu.
- Widziałaś to? - pytam, choć i tak znam odpowiedź.
- Domyśl się - warczy.
Po chwili przypominam sobie, że Lea przeżyła już coś podobnego. Ta jakaś kobieta w Sali Zwierzeń. Jestem nieco wstrząśnięty, zadziwiony i chyba rozbawiony. To wynika z tego, że kiedyś miałem podobne wizje. Ludzie atakujący mnie bez powodu, czy zabijający się przed moimi oczyma. Ale to wszystko było po dragach i tym podobnych... A nie po dziwnej papce ze stołówki. Być może ktoś kazał kucharce coś wsypać, tak dla urozmaicenia?
- Okay, nie wiem co powiedzieć.
- Powiedz wszystko, tylko nie to, że oszaleliśmy.
Puszczam jej rękę i mrugam parę razy.
- Zgłodniałem - mruczę.
- Naprawdę? - Lea wygląda na zdziwioną. - Po tym wszystkim mówisz, że zgłodniałeś? Boże.
- Najpierw dajesz mi wolność słowa, a potem mnie za nią karcisz? Kto cię wychował, Putin?
- Wiesz co, idź na stołówkę. O tej porze na pewno dadzą ci coś dobrego, zawsze możesz podebrać coś ze zlewek z obiadu. Pałętanie się o tej godzinie po budynku to boski pomysł!
Kolejną śmieszną rzeczą jest nasza nagła zmiana tematu. Od horroru do komedii.
- Mam ciastka w pokoju, przemycone przez sprzątaczkę i zostawione na czarną godzinę. Poza tym - drapię się po głowie - chyba powinien pójść do siebie. Przespać noc i pomyśleć o tym... wszystkim.
W duchu dodaję, że ten cholerny pokój nieco mnie przeraża. Obstawiam, że Leę też.
- Hola, hola ciasteczkowy potworze. Też należą mi się ciastka - mówi nadal drżącym głosem.
- Może coś ci odłożę, może.
- W takim razie nie trudź się. Jakby jacyś dziwni goście pojawili się w moim pokoju, to bądź pewien, że zawołam cię na to cudowne spotkanie, a teraz żegnam.
Kiedy już stoję przy samych drzwiach, pytam:
- Jesteś pewna... Wiesz, że chcesz zostać tu sama? Aktualnie jestem skłonny oddać ci połowę ciastek, tylko rozumiesz, odbiór we własnym zakresie.
- Och nie, mój bohaterze, błagam zostań ze mną i trzymaj mnie za rękę! - przewraca oczami. - Dobranoc, Sky.
- Dobranoc - rzucam i wychodzę.
Gdy padam na łóżko, zadaję sobie jedno pytanie.
Co takiego dzieje się z tą dziewczyną?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
wybaczcie nam, że notka pojawia się dopiero teraz. są wakacje, powinno być lepiej. postaramy się, by nasz system już nigdy nie zawiesił się na tak długo. ☺
OMG!
OdpowiedzUsuńKOCHAM!
Boski rozdział!
Z niecierpliwością czekam na następny!
Mam nadzieję, ze szybko się pojawi C;
Super! Oby tak dalej !
OdpowiedzUsuńDziwne, dziwne ;) Cieszę się że dodałyście rozdział :) Życzę weny i czekam z niecierpliwością ♡
OdpowiedzUsuńKate
Przed spaniem myślę sobie " Hmm może przeczytam nowy rozdział tego o Sky i Lea"
OdpowiedzUsuńWszystko było w porządku, póki nie doszła do tego fragmentu z twarzą.
Teraz Leżę w ciemnym pokoju. Sama. I boje się patrzeć bo zaraz COŚ może mi wyrosnąć.
MEGA :3
Genialne! Jeny, jestem ciekawa o co w tym wszystkim chodzi :o Uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńnic nie rozumiem! ale wciagające!!! czekam na nastepny!:)
OdpowiedzUsuńO mój Boże czemu przeczytałam to w środku nocy? :C genialne! Wreszcie dodalyscie! Dzięki bogu. Kocham ten blog! 8)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem czemu nie możecie pisać szybciej i więcej? :3
OdpowiedzUsuńSuper! Piszcie dalej dobrze wam to idzie :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?? Nie mogę się doczekać... <3 BOSKIE :D
OdpowiedzUsuńNoo łał moje ukochane blogerki polaczyly sily !!!! :* ;) :* <3 <4 Z TEGO BEDZIE COS WIELKIEGO ! ;) zyxze duzo weny ... nastepny blig bardzo wciagajacy nie moge docsekac soe nastepnego rozdzialu. Calkiem inny od dotychczasowych waszych ,, kasiazek " ;) fajny pomysl z podzieleniem sie na Leę i Skaya pol na pol wiemy co kazdy z nich mysli CUDNYY JAK ZAWSZE KICHAM WAS !!! i zycze duzo weny ;)
OdpowiedzUsuńNiezgodna Gosia
piszcie czesciej bo juz nie moge sie doczekac :((
OdpowiedzUsuńNowy rodzial? Może? :/
OdpowiedzUsuńMialo byc czesciej ...
OdpowiedzUsuńSkoro natalia zawiesila blogi.. To ten będzie pisany czy ni?
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? :(
OdpowiedzUsuńBędzie nowy rozdział czy nie? Na dłużej ten wazz system to chyba nie może się już zawiesić :/
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Wróciłam z koloni i myślałam, że przeczytam następny rozdział. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ. Piszcie szybciej.
OdpowiedzUsuńDajcie następny ^^
OdpowiedzUsuńA mialyscie pisać częściej...
OdpowiedzUsuńNareszcie kolejny cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuń