sobota, 15 marca 2014

Rozdział 3

Lea

- Na pewno jesteś gotowa się spotkać z ludźmi? - pyta Wolfer, który obudził mnie zaledwie kilka minut temu.
- Nie jest to ważne bo i tak zrobicie co chcecie. - Stwierdzam podnosząc się na nogi. Co prawda trochę kręci mi się w głowie po dłuższym czasie leżenia, lecz muszę wziąć się w garść.
- Dostaniesz większy pokój i nowe przywileje. - Tłumaczy doktor z uwagą mnie obserwując. - Będziesz mogła samodzielnie chodzić do łazienki, przydzielimy ci ręcznik i środki czystości. Na stołówce spróbuj sobie znaleźć przyjaciół, zachowuj się ładnie.
Kiwam głową raz po raz, na tę chwilę najbardziej cieszę się z możliwości pójścia w spokoju do łazienki, mój pęcherz powoli ma dość.
- Od chwili przeniesienia obowiązują cię też indywidualne sesje ze mną, oraz rozmowy grupowe.
- Rozumiem - kwituję.
- Więc chodźmy. Uważaj, bo w szpitalu łatwo się zgubić.
Wolfer otwiera drzwi, razem wychodzimy na biały korytarz.
- Nie mieliście innej farby? - kpię przypominając sobie moje rozmyślania o wszechobecnej bieli.
- Mamy dużo farb. - Mężczyzna odwraca się ze zdziwioną miną.
Muszę zapamiętać, że nie warto żartować. Nikt i tak tego nie łapie.
Przechodzimy obok wielu par drzwi, zapewne za nimi są osoby takie jak ja, z tą różnicą, że oni są naprawdę szaleni. A może im też ktoś wmawia choroby?
Zaczynamy schodzić po schodach, przeskakuję po dwa stopnie na raz bo wypełnia mnie chęć ruchu. Moje mięśnie błagają o bieg, choć chwilę krótkiego biegu...
Jednak wiem, że bieganie po korytarzu utwierdzi doktora w przekonaniu o moim szaleństwie.
- Co z Jodie? - pytam myśląc o mojej przyjaciółce. - Ona naprawdę powie wam, że nie chciałabym się zabić. Może poświadczyć o mojej... normalności.
- Odbyłem rozmowę z twoją przyjaciółką.
- No i?
- Tajemnica zawodowa. - Wolfer przystaje aby otworzyć przede mną drzwi prowadzące pewnie do dalszej części szpitala.
A co jeśli Jodie myśli, że faktycznie chciałam się zabić? Może nagle wyszłam z baru i zostawiłam ją  samą z barmanem?
Moje rozmyślania przerywa krzykliwy, kanarkowy kolor ścian w tym korytarzu. Wygląda to jakby słońce otarło się o wszystkie ściany. Początkowo muszę przymrużać oczy, bo ten kolor aż mnie razi po czasie przebywania wśród bieli.
- Tamten pokój - odzywa się doktor wskazując na drzwi ze szklanym okienkiem. - należy do strażnika. Nadzoruje wszystko własnymi oczami, ma też monitory. Nie stresuj się, kamer nie ma w łazience. W pokojach też nie, są za to przed nimi skierowane na drzwi.
Rozglądam się po korytarzu i dostrzegam okno. Jest zakratowane.
No, chociaż w przypadku apokalipsy zombie nic nam nie grozi.
Wolfer prowadzi mnie do przedostatniego pokoju po lewej, wchodzimy do środka. Pomieszczenie jest dwa, jak nie trzy razy większe niż mój poprzedni pokój. Zaskoczeniem jest okno w pokoju, oczywiście również zakratowane.
Na łóżku leży czysta pościel, pod ścianą ktoś ustawił małe biurko. Po lewej stoi drewniana komoda. Obracam się i dostrzegam zegar nad drzwiami. Drzwiami, w których jest klamka.
Wpatruję się we wskazówki zegarka, jest już po południu.
- Lea, teraz cię zostawię. W komodzie masz wszystkie potrzebne rzeczy. Co do stołówki - jeśli chcesz do niej iść musisz wyjść przez drzwi, którymi tutaj się dostaliśmy i skręcić w prawo. Po pięciu krokach będziesz w stołówce. Rozumiesz?
- Rozumiem - odpieram z uśmiechem. Wprawdzie wolałabym nadal dociekać co z Jodie, ale czuję, że spokój i uśmiech zapewnią mi szybką ewakuację ze szpitala i powrót do normalnego życia.
Doktor wychodzi, zamyka za sobą drzwi. Chwilę stoję nadal rozglądając się po pokoju, następnie dopadam do komody i otwieram pierwszą szufladę. Są w niej dokładnie takie same stroje jak mam na sobie, znajduję również kolejne swetry, ale te mają inne kolory. Bez wahania biorę czyste spodnie i koszulkę. Odsuwam kolejną szufladę - mydło i szampon, jak miło. Znajduję też puchaty ręcznik.
Łapię cały ten zestaw i już mam się udać do łazienki, kiedy zauważam, że obok łóżka leży jeszcze jedna rzecz - białe niskie trampki.
Je też dorzucam do zestawu.
Wychodzę na korytarz nie zamykając za sobą drzwi, w końcu od czegoś są kamery, i szybkim krokiem docieram do łazienki. Na moje szczęście jest pusta.
Zrzucam z siebie ubrania, wchodzę pod prysznic oraz uwalniam strumień ciepłej wody. Odchylam głowę pozwalając by moje włosy stały się mokre.
Po kąpieli dokładnie wycieram włosy ręcznikiem, nie mam szczotki, więc rozczesuję je palcami. Nie wyglądają zbyt pięknie, ale kto by się tym teraz przejmował.
Wkładam czyste ubrania, na nogi wsuwam trampki. Już mam wyjść, gdy moją uwagę przykuwa karteczka przyczepiona obok lusterka. Dowiaduję się z niej, żeby brudne ciuchy i ręczniki zostawiać w koszu przy drzwiach. Tak też robię.
Wracam do pokoju, wrzucam szampon i resztę mydła do szuflady.
Co teraz miałam zrobić?
Głośne bulgotanie w żołądku przypomina mi o stołówce. O tak, jedzenie to dobry pomysł. Może będzie trochę lepsze niż niezidentyfikowana maź jaką dostałam wcześniej.
Wpycham dłonie do kieszeni i udaję się w podróż. Czas na przygodę, jaką jest odwiedzenie stołówki pełnej ludzi. Jak cudownie.
Mijam pokój strażnika, przez szybę widzę kilkadziesiąt monitorów przedstawiających aktualne wydarzenia w szpitalu. Przez chwilę wytężam wzrok, lecz nigdzie nie dostrzegam wyjścia z budynku.
Wzdycham sama do siebie i popycham dwuskrzydłowe drzwi, którymi tu przyszłam, tak jak mi kazał Wolfer. Skręcam w prawo i przechodzę przez próg do wielkiego pomieszczenia.  To na pewno stołówka.
Zauważam wózek z plastikowymi tacami, więc biorę jedną i podchodzę do długiej lady, za którą stoi kobieta o blond włosach.
- Dzień dobry - rzucam.
- Witaj Słoneczko, jesteś nowa? - pyta miłym głosem, zupełnie jakby była moją ciocią.
- Można tak powiedzieć.
Podsuwam jej tackę, po chwili ląduje na niej talerz z zieloną zupą. Chyba wolę nie wiedzieć co to.
- Dzięki.
Odwracam się i rozglądam w poszukiwaniu miejsca. Pierwszy stolik jaki widzę jest zajęty przez czarnowłosą dziewczynę jedzącą swoją zupę widelcem. To ja może jednak postoję.
Wtedy mój wzrok pada na stolik stojący w końcu sali. Zajmują go dwaj chłopcy, gadają między sobą co chwilę wymieniając się uśmiechami. No to spróbujemy się wkręcić.
 Przechodzę między stolikami próbując nie wylać zupy, w końcu docieram do stolika i przy nim siadam. 
- Wyglądacie całkiem normalnie - stwierdzam. - To tylko wrażenie, czy tak jest naprawdę? 
 Chłopcy wydają się zaskoczeni moim pytaniem. 
 - Nieważne - mruczę. 
Biorę łyżkę i zatapiam ją w gęstej zupie. Podnoszę ja do ust, ale wtedy rozlega się krzyk. Prostuję się i rozglądam. Dostrzegam, że przy drzwiach kilku pielęgniarzy próbuje opanować jakiegoś chłopaka, który krzyczy i wymachuje dziko kończynami. Jego krzyk jest pełen cierpienia. 
- Kim jest ten wrzeszczący pacjent? - pytam cicho szczupłego chłopaka po mojej prawej.
- Kto? Przecież nikt nie wrzeszczy.


Skyler

      Pomimo ciszy na stołówce staram się odnaleźć w całej sytuacji, ale wszyscy zachowują się normalnie. Panuje spokój, nawet Dylan - mężczyzna, który zazwyczaj stwarza najwięcej problemów jest dzisiaj zaskakująco opanowany. Teraz patrzę na blondynkę, która się do nas dosiadła. Wygląda na lekko rozkojarzoną.
- Wszystko w porządku? Mogę zawołać jakąś pielęgniarkę, bądź Wolfera - mówię powoli aby w pełni mnie zrozumiała. Niekiedy po wyjściu z izolatki ludzie zaczynają wariować.
- Tak, wszystko w porządku! - dziewczyna rozkłada ręce i wymachuje nimi dookoła. - Nie udawaj, że  nikogo nie widzisz!
Siedzę w osłupieniu, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Zawsze mam ten sam problem z schizofrenikami - rozmowa jest dość trudna.
- Przykro mi, ale dzisiaj na tej sali jest spokojniej niż na nudnym kazaniu w kościele, więc wyluzuj. Nie chcę już podczas pierwszego dnia twojej wolności donosić na ciebie do doktorka.
- Wyszli, zabrali go... - mruczy pod nosem, a potem patrzy wprost na mnie. Jeszcze raz przyglądam się stołówce, a wtedy ona dodaje - Ty nic.. Nieważne.
Mike prostuje się, wkładając następną pełną łyżkę do buzi.
- I lepiej pozostańmy na "nieważne".
Kiwam głową w jego stronę, po czym sam zajmuję się jedzeniem. Blondynka też ucichła, więc pytam:
- Jak masz na imię?
- Lea. A wy jak się nazywacie?
- Jestem Mike - kolejny uśmiech mojego przyjaciela. - To jest Sky.
- Miło mi. Jesteście pokręceni?
Prycham, przeczesując palcami włosy.
- Jak kolejki górskie w parku rozrywki.
- Ha, poczucie humoru. - jej kąciki ust lekko się unoszą. Potem nie odwracając głowy po raz kolejny obserwuje otoczenie, jakby czegoś szukała. - Masz za to punkt.
- Aż będę musiał zapisać to w moim pamiętniczku. Mike, jaki tytuł proponujesz dla tabliczki z punktami, którą zacznę sumiennie prowadzić?
Mike przez chwilę rozmyśla, po czym chichocze.
- "Strona chwały".
- Mike, dostajesz cztery punkty. Strona chwały jest śmieszniejsza niż kolejka górska.
Chłopak wystawia język, a ja kręcę oczami.
- Widzisz, jestem lepszy.
- Taaa, i tak cię przegonię. Słynę ze swojego kawalarstwa.
- Pewnie - odpowiada - Sam jesteś jednym wielkim kawałem.
- W takim razie - zwracam się do blondynki - powinienem dostać jakieś punkty ekstra.
- Nie ma żadnych punktów ekstra. - Lea wzdycha. - Mamy dzisiaj jakiś plan dnia, czy coś?
Zamykam powieki, próbując sobie przypomnieć, co jest następne na liście po zjedzeniu obiadu.
- Chwila wolności a potem grupowe posiedzenie.
- Więcej czasu z tymi ludźmi. Słodko.
Chrząkam, bo nie lubię, gdy ktoś obraża pacjentów. Przynajmniej ja tak to odebrałem. Kładę łyżkę na tacy obok pustego talerza.
- Nie chcę psuć twojego świata marzeń, ale jesteś tutaj z tego powodu co wszyscy inni. Coś ci odbiło, i trzeba cię przestawić na dobry tor, więc daruj sobie takie odzywki.
- Przepraszam panie wrażliwy. Tylko wiedz, że moja wizyta tutaj jest chwilowa. Do tego jestem pomyłką - Lea krzyżuje ręce na piersiach. - Jestem całkiem zdrowa.
Mam ochotę rzucić jakąś chamską odzywką, ale Mike się wtrąca.
- Wyobraźcie sobie, że mój wujek w wieku dwudziestu lat dostał się na Harvard. Był zdrowy jak koń, a pewnego dnia umarł, bo za późno wykryto u niego raka. Myślał, że jest niezwyciężony, aż w końcu wszyscy się przekonali, że każdy kiedyś przegrywa.
Milczę. Mam już wstać i odejść, ale chłopak jeszcze coś dodaje
- Czasem przykre rzeczy wychodzą na wierzch w najmniej oczekiwanym momencie.
Zapamiętuję te słowa, bo są czystą prawdą.
- A czasem nie wychodzą na wierzch nigdy - Lea znów mruczy pod nosem, a mi ledwo co udaje się to usłyszeć. - Po prostu pewnego dnia budzisz się w psychiatryku z dziurą w pamięci.
Nachodzi mnie dziwna ochota, aby zapytać się z jakiego powodu wylądowała w tym ośrodku. Jednak ignoruję jej wypowiedź i wstaję - tak jak planowałem - strzelam jakieś pożegnanie, odstawiam brudną tacę i wychodzę.
       Pół godziny tylko dla mnie. Wracam się powoli do mojego pokoju. Mam nadzieję, że Mike wybaczy mi ucieczkę. Gdy już jestem w środku siadam na łóżku i ściągam koszulkę, którą rzucam na pościel. Dłońmi chwytam się za ramiona i oddycham głęboko. Nie do końca rozumiem, dlaczego to robię, ale czuję, jakbym miał zaraz dostać ataku furii. To głupie, bo nie stało się nic takiego, co by mnie zdenerwowało. Chcę krzyczeć a zarazem nic nie mówić, śmiać się i płakać. Podobno to normalne. Normalne dla osób zamkniętych w ośrodku. Emocje spadają na mnie nagle, a ja nie umiem ich opanować.
Głupek, głupek, głupek.
Nic się nie stało.
Jesteś zdrowy.
Oddychaj.
Zaraz będzie po wszystkim.
     
~~~~~~
taki bonusik do rozdziału (":




29 komentarzy:

  1. Pierwsza! :D Super, pisz jak najszbciej dalej! Styl coraz bardziej mi sie podoba. Dobrze wykreowani bohaterzy. Czekam na 4 rozdział! (:

    OdpowiedzUsuń
  2. CODOWNE!
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to dałyście nam pytanie na wieczór- kto jest szalony Lea, czy Sky?
    Obstawiam obu. ;)
    Świetnie Wam idzie to pisanie, czekamy na kontynuację. :)
    Sky z mojej wyobraźni miał trochę dłuższe włosy. W ogóle do tej pory wyglądał jak ten gościu z nagłówka "what is wrong with you Sammy?", a Lea przypominała mi moją wymyśloną Jo z Sekretnych. Takie tam... przywiązanie :')
    Piszcie dalej bo czekamy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz mi opisać Twoją wymyśloną Jo? Jestem ciekawa jak ludzie sobie wyobrażają moje postacie :D

      Usuń
    2. Jest dość niską, ale szczupłą ciemną brunetką z lekko falowanymi włosami najczęściej związanymi w wysoki kucyk. Ma niebieskie oczy, lekko zadarty nos, wąskie usta i jasną karnację. Nie mam pojęcia, czy to zgadza się z treścią bo opisu sobie nie przypominam, ale jakoś tak wygląda. :3
      Matt jest brunetem o praktycznie czarnych oczach, ale wcześniej miał i niebieskie, i zielone. Jestem zmienna, tak. xD

      Usuń
  4. 1: Piszesz świetnie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3
    2: Rysunki śliczne *o*

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na nowy rozdział i zapraszam na mojego bloga http://bookfantasty.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie rysujesz :)
    No no, robi się coraz ciekawiej :D
    Uuu, schizofreniczka? Ciekawe :O
    Pozdrawiam! I życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne!! Po prostu cudo! :3
    Świetny klimat, postacie są idealnie dobrane do tych postaci w szablonie bloga. :> Candice Accola <3! Piszesz świetnie. Łatwo się wszystko czyta i przyjemnie, bardzo klimatycznie i wgl. Obserwuję i już nie mogę się doczekać nowego rozdziału ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDOWNIE!!!! Zresztą jak zawsze ;3 Nie moge się doczekać następnego rozdziału ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne !
    Inaczej sobie Lee wyobrażałam ;) Ale co tam xD
    Pisz szybko następny rozdział !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aleeee... To piszą dwie dziewczyny. Czyż nie? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Wreszcie ktoś, kto o tym wie XD W nagrodę dostajesz ciasto czekoladowe XD

      Usuń
  11. Kiedy następny rozdział? Nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Która z was to rysowała? Ładnie wyszło :P
    Uwielbiam Skylera! Czekam na następny rozdział i życzę weny ;3
    divergent-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Wowowowwo supeeeeeeeeeer <3 tak bardzo zwariowany pomysł :O w pozytywnym sensie

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowne *.*
    P S Jak robicie to zdj na tytule? ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Robi się coraz ciekawiej. :D

    P.S. Ciężko się pisze we dwie? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super.....Czekam na wiecej... :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyczukuję nowego rozdziału, a przy okazji zapraszam też do mnie :) http://incapacitate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj.
    Świetne opowiadanie i bardzo wciągające. :) Czekam na ciąg dalszy ^^

    Jeśli mas czas możesz wpaść na mojego bloga i przeczytać moje nowe opowiadanie :)
    http://between-the-raindrops-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy będzie następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  20. Haha ja już w pewnym momencie się zastanawiam : o co tu chodzi do cholery? i zaraz tak się orientuje, że to przecież już nie Lea tylko Skyler ;D Uwielbiam was , wszystko co piszecie jest niesamowicie wciągające <30 Poza tym wygląd bloga też świetny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  21. Sky coraz bardziej zaczyna przypominać mi Augustusa Watersa (Gwiazd Naszych Wina). Porównanie do kolejki górskiej utwierdziło mnie w tym przekonaniu. To dobrze, bo Augustusa kochałam, może pokocham również Sky'a:) Już tylko czekam na jakieś metafory (czytelnicy Greena zrozumieją:)) P.S. Ładne rysunki;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ogolnie troche mi przypomina
    "Wezwanie" Kelly Amstrong

    OdpowiedzUsuń